Pracownicy Mazurskiego Parku Krajobrazowego ratują płazy
Żeby ratować płazy przed kołami samochodów, pracownicy parku ustawili wzdłuż drogi do Krutyni bariery uniemożliwiające płazom wejście na szosę. Dwa razy dziennie płazy są łapane, liczone i przenoszone na drugą stronę drogi, gdzie bezpiecznie mogą kontynuować wędrówkę do zbiorników wodnych. Tam odbędą gody i złożą skrzek.
"Mamy u nas wiele gatunków płazów. Zwykle o tej porze roku płazy jeszcze zimowały. W tym roku, ponad dwa tygodnie wcześniej niż w poprzednich latach, pierwsze ruszyły do zbiorników wodnych traszki, a za nimi ropuchy" – powiedział PAP dyrektor Mazurskiego Parku Krajobrazowego Krzysztof Wittbrodt.
W Mazurskim Parku Krajobrazowym żyje wiele gatunków płazów, m.in. kumaki nizinne, traszki grzebieniaste czy rzekotki drzewne. Niestety, z każdym rokiem płazów jest coraz mniej. Wittbrodt podał PAP, że w 2020 r. pracownicy parku przenieśli przez jezdnie 4,2 tys. płazów, dwa lata później 1,8 tys., a w zeszłym roku zaledwie 664 płazy.
"To jest efekt niskiego poziomu wód gruntowych. Płazy do rozrodu potrzebują wody, tam odbywają gody, tam następnie złożą skrzek. Rozwój jaj i kijanek odbywa się w wodzie, a po przeobrażeniu już dorosłe postacie przenoszą się do środowiska lądowego. Teraz wody jest tak mało, że wiele leśnych oczek wodnych znikło, o tym, że były w danym miejscu świadczy tylko porastająca te miejsce roślinność. Brak wody zabija płazy i dlatego walczymy o każde stworzenie" – powiedział dyrektor. (PAP)
Autorka: Joanna Kiewisz-Wojciechowska
jwo/ joz/